Rozdział szósty
-Czarny Panie, Panie.
-Dobrze PANIE.
-Crucio!- Tym razem też nie zdołałam uniknąć kary.-
Szacunek.-Tym zakończył rozmowę ze mną. Czułam
się słabo, nic prawie nie jadłam więc to normalne, że nie miałam na nic
siły. Czarny Pan skierował swój biały długi palec na czarny tatuaż i parę chwil
później pojawił cię Lucjusz Malfoy w drzwiach. Ukłonił się jak podlizujący służący.
-Panie ?
-Możesz ją zabrać.- Malfoy podźwignął mnie i wyprowadził z
Sali.
-Miałaś okazać szacunek.-Syknął mi zimnym tonem.
-Okazałam…- Zaczęłam widzieć czarne plamy przez oczami, nie
wiedząc kiedy poleciałam do przodu, zwyczajnie zemdlałam. Organizm nie
wytrzymał.
*
Jasno. Jest bardzo jasno. Słońce świeci mi po twarzy. Łóżko. Jest… takie twarde.
Uchyliłam powieki w małe szparki, zorientowałam się, że leżę
w skrzydle szpitalnym. Różdżka leżała na złożonych ubraniach. Na białej ścianie zegar wskazywał godzinę 11:35
rano. Chwilę leżałam bez ruchu aż nie pojawiła się w
moim zasięgu wzroku szkolna pielęgniarka Pani Pomfrey.
-Oh dziecko powinnaś więcej jeść! Sama skóra i kości!
-Zamierzałam się podnieść ale spojrzała się na mnie karcącym wzrokiem.-Nie
nawet nie wstawaj! Jesteś jeszcze słaba!
-Ale mam lekcje!- I szlaban na który zaspałam, więcej ich
nie chciałam.
-jesteś zwolniona z lekcji do jutra. W takim stanie to
daleko nie zajdziesz i nawet nie próbuj! –Podeszła do mnie.-Wypij, dobrze ci
zrobi.-Podstawiła mi pod twarz jakiś śmierdzący wywar.-No pij.-Nie chętnie
wzięłam jeden łyk który natychmiast wyplułam.-Czego się spodziewałaś soku z
dyni ?
-Nie, ale chociażby czegoś… w lepszym smaku…
-Pij do dna.- Niechętnie dopiłam i się skrzywiłam
mimowolnie.-Powinnaś się przespać, jak cię wczoraj Hagrid przyniósł z błoń to
byłaś blada jak ściana.-Nie ma to jak troskliwy tatuś poco się fatygować jak
można porzucić córkę na polanie i mieć na wszystko wyjebane. Poczekałam aż pani
Pomfrey zniknie z zasięgu wzroku , gdy tylko znikła chwyciłam różdżkę od razu
przebierając się w wczorajsze ubrania. Mając gdzieś jej przestrogę usiadłam
wiążąc buty. Powoli wstałam, przed oczami pojawiły mi się mroczki. Chwyciłam
się poręczy łóżka i przeczekałam. Czarne plamy zniknęły mi przed oczu po jakiś trzech
minutach. Uważając aby nie trafić na pielęgniarkę wymknęłam się ze skrzydła
szpitalnego. Była lekcja więc musiałam uważać aby nie natknąć się na żadnego
nauczyciela. Szybko przemknęłam się do dormitorium i od razu wpadłam pod
prysznic, woda przyjemnie mnie ogrzewała. Po skończonym grzaniu się wyszłam w
czarnym puchowym ręczniku. Ubrałam czarną mini spódniczkę z kokardkami w
kropki, do tego białą koszulkę bez rękawów a na to gorset w kropki. Na nagi
oczywiście obowiązkowo czarne glany . Ostrożnie wymknęłam się z dormitorium.
Zamierzałam iść na wierze astronomiczną by tam pozostać i przemyśleć parę
spraw. Niestety ja jak to ja zamyślona nie zauważyłam otwierających się z
impetem drzwi. Miałam nadzieję, że nie jest to ta sala o której myślałam.
Jednak nadzieja pozostaje nadzieją. Wylądowałam boleśnie tyłkiem na kamiennej
podłodze, przed oczami zatańczyły mi mroczki był to efekt nie słuchania
szkolnej pielęgniarki. Po odzyskaniu ostrości widzenia , zobaczyłam profesora
Snape’a stał przede mną z założonymi rękoma na piersi.
-Czy czasem nie miałaś leżeć w skrzydle ?
-Lepiej się już czuje.
-Tak? W takim razie nie zapomnij o dzisiejszym szlabanie.-
Powoli wstałam ale ciemne plamy powróciły. Zachwiałam się i gdyby nie Snape to
bym zderzyła się z podłogą.-Jadłaś cokolwiek dzisiaj ?
-Nieee…- Czułam jak mdleje usłyszałam jak Snape klnie. Chyba
podniósł mnie i gdzieś zaniósł.
*
Było mi zimno i na przemian gorąco.
Budziłam się, czułam się okropnie, słabo, tak jakby coś mnie
przejechało.
Otworzyłam oczy było ciemno, okien nie widziałam czyli nie
byłam w skrzydle szpitalnym więc musiałam być gdzieś w lochach. Przykryta byłam
jakimś kocem leżałam na sporej wielkości łóżku. Różdżki nie było przy mnie nie wyczuwałam jej.
Nie miałam zielonego pojęcia gdzie jestem i jak tu trafiłam. Zeszłam z łóżka ,
i zaświeciłam sobie zwykłym lumos . Drzwi były naprzeciw łóżka o ironio
zamknięte.
-Alohomora.- Nic, kopłam je i pociągłam też nic zamknięte na cztery spusty. Zrezygnowana wróciłam na łóżko po około
godzinie drzwi otworzyły się wpuszczając światło które oświetliło część pokoju.
C.D.N
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuje :3
UsuńPozdrawiam YuukieChan
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak, dziś będzie rozdział :)
Usuń