niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział ósmy " Jakby się paliło i waliło. Wspomnienia odżywają"

Rozdział ósmy
Zoey została brutalnie obudzona przez jedną ze ślizgonek, a mianowicie ciemną rudowłosa wiedźmę, która postanowiła nasłać na śpiącą koleżankę białego persa, który zaczął niemiłosiernie miauczeć niczym wóz strażacki . Zaspana ale obudzona podniosła zwłoki i spojrzała karcącą na współlokatorkę.
-Czy mam ci tego kota otruć czy lepiej od razu posłać go w diabły ?
-Słonko bo ci ptaka upiekę i go zjem.-Wytknęła język i rzuciła w jej stronę szatę i części mundurku jaki powinna nosić.-Co powiesz na małe wagary po Historii Magii lub raczej przed bo ostatnio miałam oddać wypracowanie o...
-Tak zrozumiałam, tłumacząc na nasz mam ci powiedzieć gdzie byłam przez ostatnie dni ale nie mogę nic powiedzieć wybacz... no może po za jednym...
-No wiesz co ?!
-Nie ode mnie to zależy. -Powiedziała beznamiętnie.- Ale gdy osoba trzecia opuści pokój to wyjawię sekret wszech czasów... ANNA won!!!
-Co? Ktoś tu jest? -Agnieszka rozejrzała się po pokoju i dostrzegła jak czarnowłosa zrzuciła zaklęcie kameleona z blond włosej dziewczyny z trzeciego roku.- Jak ją wyczułaś ?
Zoe uśmiechnęła się ironicznie
-Trzeba mieć to coś by wyczuć idiotów, a ty wynoś się.
-Ehh bez komentarza.
Pospiesznie przebrała się w szatę, włosy pozostawiła rozpuszczone tak, że sięgały jej do bioder. Kręcąc biodrami w naturalny sposób, szła z panną Hellsing  do wielkiej sali na śniadanie.
-No no no,  co ja widzę ? Zo w przepisowych szatach.- Odezwał się głos po jej lewej stronie.
-A ty bez obstawy ? A gdzie mopsica ? -Draco zmierzył wzrokiem towarzyszącą osobę a następnie swoją siostrę.
-U Pomfrey, źle się czuła ostatnio.
-Może wpadła.-Zakpiła Aga
-Tylko głupia osoba nie wzięłaby eliksiru PO-Stwierdziła
-Aga  nie każdy ma w miejscu mózgu ten organ który powinien tam być.
-Idziecie ? -Zo wzruszyła ramionami i weszła do sali i skierowała się na swoje miejsce które zajmowała odkąd zamieszkała w Hogwardzie. Wzięła trochę sałatki i owoców, jako modelka musiała  dbać o linię ,która łatwo przybiera na wadze a ciężej się jej pozbywa.  Spojrzała ukradkiem na stół gryfonów byli tam Weasle'owie, i trójca, akurat bliźniaki przykuły jej uwagę. Przypominali jej wyglądem najstarszego ich brata. Którego kiedyś spotkała Billa przypadkiem, rozmawiali długo, prawie całą noc przegadali w parku w Paryżu, parę razy niby przypadkiem ich dłonie się zetknęły i tak trwały przez chwilę lub trzy, nieraz trwała cisza która nie była krępująca jak nieraz bywa, opowiadał jej jak zyskał pracę w ministerstwie, jak dorobił się szacunku i o latach spędzonych w Hogwarcie, na pożegnanie obiecali że się będą odzywać do siebie oraz się spotykać, przed rozstaniem Zoey serce biło jak oszalałe marzyła o tym by utonąć w jego ramionach i ustach, ale on tylko ją przyjacielsko objął i znikł z czarodziejskim pyknięciem ... wtedy po raz pierwszy się zakochała i zaczęła mieć nadzieję na lepsze jutro ale duma nie pozwoliła jej napisać ani  być z kimś pokroju Wesley, tak została wychowana i nie umiała dostrzec że robi źle. Lecz z dnia na dzień czuła że powinna napisać do niego cokolwiek zrobić.Wystarczyło by spojrzała na Freda i Georga by zobaczyła w nich namiastkę jego.Może na początek powinna jakoś zacząć od nich Fred, George no na pewno nie Ron to była największa porażka jaką Molly spłodziła... Rozmowa potem wspólne żarty powinny ich jakoś do siebie zbliżyć, wtedy mogliby ją zaprosić do siebie i może wtedy on akurat by był .Zaczynała myśleć co zrobić aby go spotkać, porozmawiać. Chciała tego ale bała się, co mu powie, że dlaczego się nie odzywała ?
-Zoe. Zoe! Zo!-Ktoś zamachał jej przed oczami.Spojrzała się na właściciela ręki.-Ej, co się tak zapatrzyłaś na tamtych idiotów ?
-Co emm wydawało ci się... wiesz coś sobie przypomniałam... wybaczcie muszę napisać do kogoś. Spotkamy się na zajęciach.- Wybiegła szybko, zwracając na siebie uwagę pary ciemnych oczu z czarnymi jak noc rzęsami i jeszcze ciemniejszymi włosami  okalającymi blade kości policzkowe. Jej przyjaciele spojrzeli po sobie pytająco.
-A tej co odwala? Raz nie ma jej w szkole, potem tracimy punkty przez nią,kolejnym razem leży w skrzydle szpitalnym a teraz się zrywa jakby się paliło i waliło.-Wtrącił chłopak o bordowych włosach i nefrytowych oczach.
-Sama chciałabym wiedzieć , co jej siedzi w głowie, gdzie ciągle znika.- Odpowiedziała przygnębionym tonem.- Will, tak bardzo chciałabym wiedzieć, bardzo ale Zoey to jedna wielka zagadka która nie chce być rozwiązana.

Biegnąc do sowiarni transmutowała szatę w białą bluzkę typu cyganka na nią czarny gorset do którego była przywiązana i spódnicę do kolana z krukami, oraz czarne szpilki. To w tym stroju widział ją po raz pierwszy, gdy przechadzała się po ulicach Paryżu, a on wychodził od jubilera, przedtem nie myślała dużo co mógł tam robić i czego szukać, nie chciała dopuścić w myślach najgorszej opcji jaka mogłaby być a mianowicie: KOBIETA, to by chyba ją trafiło i załamało oraz byłaby to jej wina przede wszystkim, to ona nie pisała, nie odzywała się  tak długo, więc teraz mogła się spodziewać wszystkiego na...na..nawet jego dzieci.
Pośpiesznie nakreśliła list i przypięła go do Raiso, on zawsze wiedział gdzie kogo znaleźć.
Patrzyła jak wśród błękitnego nieba maleje czarna plama by po chwili zniknąć niczym nadzieja która umiera ostatnia u mugola jak i u czarodzieja.
 Siedziała na starym połamanym zakurzonym łóżku we Wrzeszczącej Chacie i myślała o dumie, błędach i o tym że zyskała ojca i brata oraz wspomnienia które się odrodziły na nowo, mimo to czuła pustkę, była tylko skorupą dawnej siebie, lata nauki manier i elegancji we francuskiej szkole zrobiły swoje oraz wychowanie twardą ręką Madame Maxim.
C.D.N

No cóż można mieć nadzieje, że jeszcze ktoś to czyta...
Wbrew pytaniom które mam na asku, żadnego opowiadania nie porzucam tylko można powiedzieć że ostatnio oddaliłam się od  HP i MM, więc nie czułam weny ale teraz powróciła. Ten rozdział pierwotnie był inny ale ten jest chyba lepszy, tak myślę...
Życzę udanego sylwestra ;3



Strój Zoey i ogółem ona








*Źródło zdjęć sklep RESTYLE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz