Rozdział dziewiąty
Młoda wiedźma, spędziła długie minuty które zamieniły się w godziny a następnie w liczenie pajęczyn po kątach. Czekała z niecierpliwością ale i obawą, kruk długo nie wracał, a ona znowu opuściła masę lekcji, w dodatku, zapomniała o spotkaniu z Agnieszką. Powoli zaczynało się ściemniać i zaczęła zbliżać się godzina szlabanu ze Snape'em, nie chcąc zarobić kolejnych zwlokła się ze starego łoża i aportowała się na błonia, tam przykryła strój szatą z aksamitu w kolorach domu, by nie zwracać za bardzo na siebie uwagi. Zrobiło jej się tak jakby smutno, gdyby dane byłoby jej się jeszcze z nim zobaczyć to w parę minut dostałaby odpowiedź lub sam by się aportował razem z krukiem, a tak zamiast spędzać przyjemnie czas szła do lochów jak na skazanie. Zapukała cicho do drewnianych drzwi, odpowiedziało jej krótkie warknięcie "Wejść".
Wewnątrz panował półmrok, zaledwie kilka świec rozganiało ciemność swoją poświatą, opiekuna domu nie było w zasięgu wzroku. Rozejrzała się dookoła nie chcąc by ją zaskoczył nagłym pojawieniem się.
-Profesorze ?- Jej cichy głos odbił się od ścian zakłócając grobową ciszę jaka panowała nim się pojawiła.-Profesorze Snape?-Przesunęła się cicho stąpając po kamiennej podłodze w stronę jednych z dwóch drzwi, ledwo dotknęła klamki a poczuła niepokój.
-Panna Rosselly.-Wzdrygnęła się i odwróciła.
-Kiedy pan się tu pojawił ?
-Byłem tu cały czas, podczas gdy ty postanowiłaś zwiedzać moją pracownie.
-Ja nie..Co mam robić?-Nie miała ochoty się kłócić jak normalnie by zaczęła nawet od takiej głupotki jak ta, ale nie dziś.
-Nowe etykiety do eliksirów z tamtej ściany. Bez magii i czytelnie.-Spojrzał się na nią tymi zimnymi oczami i zasiadł za wielkim biurkiem i zaczął coś tam grzebać w papierach.
-Profesorze?-Nie była typem dziewczyna która bała się nauczycieli ale on budził respekt i nawet podobało jej się to.
-CZEGO ROSSELLY?
-Czy mogę etykietki i pióro z atramentem ?
-Kto by pomyślał "wielce ważna osobliwość" już druga która zaszczyciła naszą szkołę a nie umie wyczarować pióra ani etykiet.-Spojrzał na nią pogardliwie, po chwili dodał.- A już myślałem że Potter to taka zakała a tu niespodzianka i to w Slytherinie. Kolejny szlaban za bycie bez mózgiem.
-Proszę mnie nie obrażać!
-Nie podnoś na mnie głosu!-Warknął
-To niech pan mnie nie obraża i nie porównuje do tego kretyna.-Zasyczała niczym wąż.
-Slytherin minus... nie nie będę sprowadzał na dno swojego domu, zakaz wypadów do Hogsmeade powinien być dobrą karą.
-NIE!
-ROSSELLY!!!
-Tak bardzo lubi pan wypowiadać moje nazwisko ?!
-Jest okropne.
-Jakby pana było lepsze.- Prychła.
-Jestem twoim nauczycielem.-Powiedział ostrzegawczym tonem.
-Cóż tyle to sama zauważyłam, więc jak z tymi etykietami?
-Nie mówiłem głupia, że nie możesz przywołać sobie potrzebnych rzeczy, tylko że masz wykonać napis ręcznie bez magii.- Miała ochotę sobie strzelić w czoło, no tak należało słuchać i zrozumieć sens wypowiedzi. Usiadła na podłodze na przeciwko ogromnej kolekcji eliksirów i po kolei przywoływała je ruchem dłoni .Pisała od nowa nazwy eliksirów swoim eleganckim pismem które ćwiczyła pod czujnym okiem ciotki. W pracowni panował mróz, dała rade tu wytrzymać tylko dzięki pelerynie która dobrze trzymała ciepło inaczej zmieniłaby się w sopel lodu, nie miała pojęcia jak Snape tu wytrzymuje tylko w tym surducie i koszuli, zapewne pomagał sobie jakimś zaklęciem lub był takim prawdziwym ślizgońskim gadem, że miał w żyłach lód i zimno mu nie przeszkadzało.Po jakimś czasie gdy była już prawie w połowie swoje zadania, odezwała się cichym głosem przerywając cisze po raz drugi.
-Przepraszam.-Po chwili dodała jeszcze ciszej.-Za to że krzyczałam na pana.
Minęło dobre pół godziny a Profesor Snape tym razem odezwał się swoim beznamiętnym tonem, który ją zaskoczył, może nie to że się odezwał ale to co powiedział.
-Cofam dwa tygodnie szlabanów oraz odebrane punkty.
Gdyby nie to, że była zdrętwiała po tak długim siedzeniu w jednej pozycji to by stanęła na nogi i wyglądałaby zapewne głupio po tym jakby jej szczęka opadła aż do ziemi ze zdziwienia.
-Co?
-Za durne pytanie dwa dni szlabanu.-No tak za niewiadomą jaką nagrodę i za co, musiał udowodnić że jest nietoperzem z lochów.
Pisała dalej nazwy i musiała przyznać, że miał pokaźną kolekcje i wcale się nie dziwiła dlaczego wyręczył się kimś przy tak mozolnej pracy. Nie mogła sobie wyobrazić Snape'a przy czymś takim jak to lub na przykład czyszczenie kociołków bez magii czy inna robota pokazująca uczniowi by nie wchodził w drogę nauczycielowi a dokładnie temu jednemu szczególnie. Gdy była już w połowie zbioru, zaczął doskwierać jej ból nadgarstka, oraz musiała rozprostować zwłoki, bo niechybnie jeszcze chwila a zrosłyby się z podłogą. Stojąc czuła, że ma nogi jak z waty, bała się aby się nie wywalić gdy szła jak głupia do biurka profesora. Zapewne nikt o zdrowym rozsądku z własnej woli by nie szedł na pogawędkę do najbardziej nielubianego... NIE STOP .Do najbardziej znienawidzonego nauczyciela w tej szkole, tak. Tak jest znacznie lepiej. Niepewnie stanęła przed nim, uniósł wzrok znad jakiegoś eseju , spojrzał się pytająco i lekko zdziwiony, odłożył na bok pergamin.
-Chciałam podziękować-Wzięła głębszy oddech.-za skreślenie większości szlabanów które zarobiłam oraz punktów.
Skinął lekko głową, prawie niezauważalnie.
-I przyszłaś tu specjalnie aby mi to powiedzieć.-Zadał pytanie retoryczne, spojrzał się oceniająco i wskazał miejsce przed biurkiem które pewnie nigdy jeszcze nie gościło żadnego ucznia . Zoey niepewnie zasiadła, na o dziwo wygodnym krześle, siedząca osoba na przeciwko niej ruchem różdżki zgarnęła wszystko co się zbędnego znajdowało z biurka i przełożyła to na stół do pracy w rogu sali.-O czym chciałaś porozmawiać?
-Skąd pan wie, że w ogóle chciałam o czymś mówić ?
-Jestem doskonałym szpiegiem więc i dobrym obserwatorem.Słucham.
-Chciałamzapytaćczypanwiedlaczegociotkamnietuprzenioslaiczyjestopewnenapewnozejestemjegocorka-Parsknął, zwyczajnie parsknął i to w obecności ucznia. Aż nie mogła uwierzyć ze był wstanie zmusić się do takiego czegoś.
-Prosiłbym w wersji wolniejszej i mniej...piszczącej.
-Chciałam zapytać czy pan wie dlaczego ciotka mnie tu przeniosła, oraz czy jest to pewne na pewno,że jestem JEGO córką?
-Więc dlatego siedziałaś przez trzy godzin, sztywno ani się nie ruszając.-Spojrzał się na nią jak na idiotkę, którą pewnie była w jego oczach.-Maxime jest na tyle głupia,że uważa iż będziesz tu bezpieczna.Co za bezmyślna baba. A prawda jest taka, że tu jesteś prawie że podana na talerzu Czarnemu Panu.
-Dlaczego?
-Jesteś równie tępa, co Potter i Dumbledore. Jesteś potężną czarownicą i głupią, jesteś tylko pionkiem jak wszyscy.
-He?-Tak to jest najmądrzejsza odpowiedź jaka może istnieć.- Jaki pionek? Co pan mówi?
-Gdyby za każde moje wyjaśnianie dla idiotów płacili mi galeona a nawet ktnuta to byłbym bogaty.-Zmarszczył czoło, i spojrzał się na nią wzrokiem bazyliszka.-Głupia dziewucho, właśnie trafiłaś na talerz Czarnego Pana gdy się pojawiłaś w tej szkole. On wykorzysta twoją moc co do cna a na koniec będzie cię torturował a ty będziesz błagać o śmierć a on będzie tak wspaniałomyślny że cię zabije ale nie avadą nie to by było dla ciebie istne błogosławieństwo, on użyję Sectumsempry ale spowolnionej, to zaklęcie cię pociacha a dodatkowo użyje soli na twoje ciało, abyś bardziej cierpiała. To będzie o wiele bardziej bolesne od Cruciastusa, Crucio dla ciebie to będą łaskotki, a to co on ci zrobi to będzie prawdziwy ból.
C.D.N
Postanowiłam trochę nadgonić zaległości, tak dla własnego spokoju...
Hej!:) Zapraszam Cię na GGCzat, gdzie miło i fajnie spędzisz czas. To proste! Dodaj ten numer gg:37841898 do kontaktów i w treści wiadomości wpisz "/join" :)
OdpowiedzUsuń