sobota, 27 lipca 2013

Rozdział Czwarty



Rozdział Czwarty

-ROSSELLY! Skoro trzymają cię żarty w takim razie pozostaniesz po lekcjach i wymyjesz do czysta wszystkie kociołki BEZ czarów.-Widziałam , że nauczyciel powstrzymywał się od uśmiechu albo i nawet śmiechu z drapaniny Pottera, Draco leżał pod ławą chichrając się jak idiota, jego śmiech był zaraźliwy więc i mnie się udzielił w pewnym momencie nie dałam rady.

-Hahehaha!!!-Wybuchnęłam śmiechem wiedziałam ,że już powinnam sobie kopać grub lecz za nic nie mogłam przestać.

-Skoro  śmieszy cię zaistniała sytuacja to Slytherin traci 10 punktów a ty masz dodatkowy tydzień szlabanu.

-Marzenie ściętej głowy.-Mrukłam bardziej do siebie niż do nauczyciela.

-Kolejny tydzień  dla panny Rosselly , jeszcze słowo ? czy od razu cały rok ? A teraz pytanie za 10 punktów  ile razem się uzbierało ?

-Miesiąc i tydzień.

-Brawo, Slytherin -10 punktów –ślizgoni jękli a ja popatrzyłam się na wychowawcę lodowatym wzrokiem , wzięłam torbę z zamiarem wyjścia z lochów ale gdy byłam w połowie drogi do drzwi …-ROSSELLY! Gdzie ?!

-Gdzie indziej byle z dala od Profesora.-Warkłam.

-Slytherin dzięki pannie Rosselly traci 15 punktów-rzekł beznamiętnym tonem.-siadaj do ławki.

-I dobrze, wal się.-Specjalnie trzasłam drzwiami.

-Co się gapicie jak bezmózgi do roboty ! Potter ty ofiaro! Gryffindor traci 30 punktów. –Po lochach rozniósł się krzyk wściekłego nauczyciela eliksirów. Wnerwiona nie bacząc na przepisy kierowałam się w stronę zakazanego lasu, bardzo mnie tam ciągnęło odkąd postawiłam nogę w Hogwarcie , szłam przed siebie aż doszłam do jakiegoś jeziora, usiadłam na jego brzegu i gapiłam się w gładką taflę wody. Po paru minutach usłyszałam dźwięk teleportacji szybko poderwałam się na nogi w dłoni była już moja różdżka, schowałam się za drzewo i obserwowałam bieg wydarzeń. Pojawiły się trzy osoby jakiś mężczyzna w długich blond włosach bardzo podobny do Dracona, była też jakaś kobieta wyglądała trochę jakby uciekła z Azkabanu i jeszcze jakiś facet był ale za bardzo go nie widziałam bo stał Tylem do mnie. Coś czułam że nie byli nastawieni przyjaźnie, coś mówili ale nie słyszałam co, za pomocą paru prostym zaklęciom słyszałam wszystko wyraźnie.

-Czarny Pan wydał na polecenie złapać któregoś z szlamowatych przyjaciół Pottera.-Rzekła kobieta, nawet miała trochę taki głos jak dla obłąkanej.

-Draco, się tym Aktualnie zajmuje.-Odpowiedział blondyn, co ma z tym wspólnego Draco ? muszę go potem zapytać.-Teraz próbuje zbliżyć się do tej szlamy Granger, zaraz tu się zjawi.- Nagle się zaciekawiłam i obserwowałam dalej bieg wydarzeń. Nagle ktoś zatkał mi dłonią usta i szybko ale cicho odciągnął od tego miejsca nie myśląc wiele z całej siły ugryzłam dłoń znajdująca się na moich ustach.

-Auu! Co ty TY robisz?! –Syknął mi do ucha, poznałam po głosie, że był to Draco.- Nie powinno cię tu Wogule być.

-CO TY tu robisz ? Kim oni są?

-Wracaj do Hogwartu!

-Nie! Nie będziesz mi rządził !-Podniosłam głos.

-Ciszej.-Spojrzał się za mnie uważnie.-Cicho bądź.

-Sam bądź cicho.

-Słuchaj, jutro ci to wytłumaczę ale teraz wracaj do zamku.

-Dobrze.-Skrzyżowałam za sobą palce. Udałam ,ze kieruję się do zamku ale gdy tylko odwrócił się to podbiegłam pod drzewo trochę za blisko ale w sam raz. Coś gadali a ja chcąc jeszcze bliżej podejść, nie zauważyłam gałązki i ta pękła. Oni usłyszeli .

-Avada Kedavra!!!-Koło mojego Polika przeleciał zielony płomień. Krótko Wrzasłam. Lecz wystarczyło aby mnie znaleźli. Nim zdążyłam się ulotnić to oberwałam Crucio, siedziałam na ziemi i łapałam oddech.

-Draco przyprowadź gościa.-Odezwała się „walnięta” kobieta.

-Mówiłem ci abyś wracała.- Szepnął mi do ucha. Złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził do nich.

-Kim wy k***a jesteście ?!- Wrzasłam, podobizna Dracona, spojrzała na mnie uważnie i zbliżyła się. Miał wymalowane zdziwienie na twarzy.

-No to co Crucio czy Avadę wolisz słonko ? –Zapytała wariatka. Wnerwiona do granic możliwości szybko się uwolniłam z uścisku i podstawiłam pod nos czarownicy różdżkę i wycedziłam.

-A może ty byś nie chciała oberwać Crucio ?

-Zoline ?-Odezwał się stary Draco. –Nie Bella nic nie rób.-Odezwał się gdy ta podnosiła swoją różdżkę. Szybko się odwróciłam do niego i zmrużyłam oczy.

-Skąd znasz imię mojej matki ?-Zapytałam się .

-To jednak nie usunęła ciąży.

-Wybacz, że żyję.-Prychłam.

-Jak się nazywasz ?

-Zoey Rosse Rosselly a ty ? skąd znałeś moją matkę ?

-My… byliśmy kiedyś ze sobą… i …stało się . I miałaś nie żyć, miała usunąć ciąże.

-Zdradziłeś  matkę ?! –Krzyknął Draco.

-Pod wpływem alkoholu na sylwestrze.

-Czarny Pan się ucieszy.-Zaśmiała się stuknięta baba.

-Kto ?...-Ciemność .

C.D.N

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział Trzeci



 Zapraszam na rozdział :)
Pozdrawiam YuukieChan :3
Rozdział Trzeci
Krzyk kobiety, zielone światło, las, mężczyzna w długich blond włosach spojrzenie w moją stronę i …-Zoey ! wstawaj spóźnimy się na śniadanie ! –Powoli otworzyłam oczy, więc był to kolejny raz ten sam sen, na de mną stała już wyszykowana Agnieszka w szkolnej szacie w kolorach naszego domu.
-Ile mam czasu ?-Zapytałam ziewając .
-Piętnaście minut.-Odparła, ruszyłam do łazienki w celu ogarnięcia się owszem założyłam szatę i przepisowy mundurek ale trochę go urozmaiciłam a mianowicie za miast nudnych podkolanówek wzięłam legginsy z dziurami , inna spódniczkę i zdecydowanie bardziej normalne buty coś pomiędzy trzewikami a glanami (Wiem że , glany wyglądają inaczej ale innego kompletu nie znalazłam) do tego pierścionek insygniów śmierci po prostu lubiłam tą historię trzej bracia dwóch z nich to debilne przypadki i jeden co umiał racjonalnie myśleć. Normalny makijaż codzienny ,włosy pozostawiłam rozpuszczone. Po wykonanych czynnościach wyszłam z małej łazienki.
-Nieźle choć pewnie McGonagall się uczepi oraz Nietoperz.
-Walić ich idziemy ?-Miałam gdzieś czy będę mieć kłopoty czy nie , ten strój i tak był bardziej odpowiedni od tych w których zazwyczaj pozuje.
-O cholera jesteśmy spóźnione trzy minuty!
-Szybko wybiegłyśmy z pomieszczenia , Agni kierowała w ten sposób po pięciu minutach byłyśmy na miejscu ,jako że ja mam opinie innych w dupie weszłam pierwsza a Agni za mną, szybko podeszłyśmy do stołu cały czas ktoś mnie obserwował czułam, to i tym kimś był ten dupek co dał mi dziś w nocy szlaban na miecha.
-Co mamy pierwsze dziś ?-Zapytałam zakładając sobie owocową sałatkę.
-Zdaje się że, wróżbiarstwo, następnie ty eliksiry ja  OPCM, a tak ogółem to gdzie znikłaś dziś w nocy ?
-Byłam zwiedzać szkołę, usnęłam na oknie a tamten hipokryta rąbany dał mi szlaban za włóczenie się po szkole w nocy oraz za nieodpowiedni strój i Pyskowanie , później mnie odprowadził bo nie umiałam trafić, przy dormitorium mnie wnerwił więc przechodząc obok niego potrąciłam go ramieniem a ten dupek do kolekcji podarował mi trzy tygodnie przed śniadaniem i o 18 chyba mam się stawiać w jego gabinecie.
-Hahaha nie no nieźle kilka godzin spędzonych w nowej szkole i masz już załatwiony miesiąc na urocze randki z profesorem.-Otworzyła szeroko oczy i wybuchnęła  śmiechem.
-Uważaj czasem bo się tam pojawię pff
-Nie no idź bo jeszcze nietoperz punkty nam odejmie .
-Wątpię wczoraj, znaczy dziś oznajmił że nie odejmie mi jakiś tam punktów bo nie będzie pogrążał Slytherinu.
-Żartujesz ?! To jego ulubiona rozrywka … chociaż może coś innego knuje , wiesz no to jest śmierciożerca…- Przerwałam jej.
-Śmierciożerca? Kto to ?-Byłam zdziwiona pierwsze słyszę.
-Są to ludzie służący Voldemortowi-Ostatnie słowy powiedziała tak cicho że, ledwo ją usłyszałam.
-A ten koleś to ?
-Ty nic nie wiesz ?!-Była zaszokowana.
-Nie , wiesz no ciotka Maxime odcinała mnie jak mogła od życia poza szkołą , po ostrej awanturze wymusiłam aby być modelką i tak wysyłała mi sowy i Raiso sześć razy dziennie  z wiadomościami typu , nic ci nie jest ?, Nikt cię nie śledzi ?, Nie miewasz jakiś wizji ? itp.…
-Łał a myślałam że, mój ojciec to hardkor, okej to po lekcjach spotykamy się na błoniach i tam ci wszystko o nim opowiem.
-Mi to pasuje , a powiedz mi kim jest ten blondyn który się wczoraj na mnie gapił?
-Draco Malfoy, czysto krwisty hrabia , jego ojcem jest Lucjusz Malfoy kolejny sługa Voldemorta , jeśli nie chcemy się spóźnić to może ruszymy się bo za parę minut zaczynają się lekcje.
Po pokonaniu złośliwych schodów , otworzeniu klapy w suficie/podłodze dotarłyśmy na lekcje wróżbiarstwa .
 Byłyśmy na wróżbiarstwie, ta niby wróżka jasnowidz, była jakaś taka… szalona, nawiedzona każdemu przepowiadała najgorsze aż doczłapała się o mnie i Agnieszki.
-Och nowa uczennica , co widzisz w filiżance ?-zapytała się nachylając się ku mnie.
-Widzę porcelanę, z resztkami zielonej herbaty, fusy w nieładzie, nie chwila to jest śmierć ja umieram z nudów.-Odpowiedziałam jej ironicznym tonem.
-Wcale nie masz daru , daj mi to !-Wieszczka zabrała mi filiżankę , spojrzała się do niej ,natychmiast mina jej zrzedła ,na jej twarzy malowało się przerażenie przez chwilę wglądała tak jakby była w jakimś transie...- Wkrótce spotka się dziedzic  szlachecki wraz , Ten który morduje zyska moc która będzie w stanie zgładzić swego wroga ,więzy krwi na nowo się złączą…- Nagle spojrzała się bardziej przytomnym wzrokiem-Mówiłam coś ?
-Nie, nie nic.-Jej słowa zapadły mi głęboko w pamięć .Na szczęście chwilę później lekcje się skończyły i prędko stamtąd wyszłam .Była przerwa 10 minutowa , szybko kierowałam się do Sali eliksirów , po drodze oczywiście się zgubiłam przeklinając ile wlezie prawie już byłam w lochach gdy drogę zastawił mi tamten blondyn którego wczoraj przywitałam moim zgrabnym i długim środkowym palcem.
-Cześć jestem Draco. Draco Malfoy będziemy często razem na zajęciach…- Przerwałam mu co jak co ale co mnie to obchodzi że, będziemy razem na zajęciach ?
-I co związku z tym?- Nie rozumiem do czego on zmierza.-A tak , jestem Zoey, Zoey  Ross Rosselly.
-Miło mi cię poznać  osobiście , choć już o tobie słyszałem oraz widziałem cię w proroku dziennym, jeśli się nie pośpieszymy to zaraz się spóźnimy i dostaniemy karę.-Co mnie kara obchodzi i tam miesiąc z mego życia poszedł się j***ć przez tamtego idiotę. Szybko biegliśmy  aby zdążyć na zajęcia, w klasie zajęliśmy miejsca z tyłu , Malfoy wpadł na „genialny” pomysł aby świętej trójcy wysłać proszek który powoduje swędzenie .Z pergaminu metodą orgiami i odrobiną magii powstał samolocik z ładunkiem, tleniony posłał go do trójcy , lecz ta niezdara wcelowała wszystkim w bliznowatego , chyba było to specjalnie ale nie wnikam w to .Potter momentalnie wstał i zaczął się wiercić , drapać jakby dostał wyjątkowo złośliwą wysypkę , ślizgoni zaczęli się śmiać ogółem to nawet ten ponurak ledwo się powstrzymywał ale żeby zachować wizerunek bezdusznego , wrednego i strasznego to kara musi być a pupilek Malfoy do tej kary się nie zaliczał lecz ja. No co za pech uwziął się na mnie czy co ?
-Rosselly….                                                          
C.D.N


 
 Makijaż Zoey

  Strój Zoey 












wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział Drugi



Witam zapraszam na drugi rozdział , mam cichą nadzieje że ktoś to badziewie czyta choć w to wądpie.

Rozdział drugi

Blondyn przesłał mi całusa w powietrzu , spojrzałam się na niego krzywo i odwróciłam się w stronę stołu nauczycieli , mój wzrok od razu powędrował do ciemnowłosego nauczyciela był zajęty rozmową z Dyrektorem .

-Cześć , głupio mi pytać ale to ty Zoey  Rosselly ? Ta modelka tej słynnej projektantki La De Soline ?-Zapytała jakaś dziewczyna w ciemno rudych włosach.

-Owszem to ja , widzę że znasz się modzie a ty jak się nazywasz ?-Czułam że,  się z nią możliwe że polubie.

-Agnieszka Hellsing z domu Slytherin jestem na siudmym roku  , jeseś w moim wieku taka ? świetmie jeśłi chcesz m ożemy być razem w dormitorium .

-Dobrze czemu nie, skoro jesteś tu tak długp to kto to jest ? –Zapytałam i wzkazałam głową na tamtego nauczyciela który miał w tej chwili grymas i rozmawiał z jakąś nauczycielką.

-Ten tam to jest opiekun Slytherinu , naucza eliksirów ale odkąd się tu uczę to poluje na posadę obrony przed czarną magią , wredny tym , niewchodź mu w drogę chyba że, planujesz zawalić wolne dni na szlabany nic przyjemnego , teraz uwziął się na święta trójcę.

-Przepraszam kogo ?-Jaka świeta trójca ?

-Wiesz no zdrajca krwi Wiepszley , Szlama Greanger pupilka nauczycielli i wybraniec od siedmiu boleści Potter uważa że wszystko mu wolno bo Ten-Kogo-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać zabił mu rodziców a ta ciamajda z życiem uszła.

-Dwójkę z nich poznałam w pociągu , ten rudy jest moim fanem fuuu…. Ruda panienka z sianem na głowie wydaje się taka jakby wszystkie rozumy pozjadała , hmmm wybraniec ? będzie zabawnie tutaj już ja tego dopilnuje.

-No w końcu ktoś normalny będzie ze mną w dormitorium…-Przerwałam jej.

-Chwila ktoś normalny ? co masz na myśli?-Ja normalna ? dobre sobie.

-No wiesz w każdym dormitorium są trzy osoby w naszym teraz , jestem ja ,taka mopsica Parkinson niszczy honor Slytherinu przez puszczalstwo na prawo i lewo ,i teraz ty Bóg się zlitował.

-Wiesz co poradzimy sobie z tą pindą.-Dyrektor wstał z tronu .

-Drodzy uniowie zapewne jesteście zmęczeni , zatem prefekci zaprowadzą was do dormitorii a tam czekają na was ciepłe i wygodne łóżka …-Coś tam jeszcze nawijał ale miałam to w dupie .

-Zoey spójrz Draco ciągle się na ciebie patrzy .-Powiedziała mi na ucho , spojrzałam się w kierunku tlenionego dalej gapił się na mnie , za min zdążyłam coś powiedzieć jakiś chłopak w bordowych włosach podszedł do naszego słołu.

-Ślizgoni za mną !-Oznajmił i kierował nas w strochę zimnych lochów, do jakieś kamiennej ściany .

-Pamiętajcie niewolno tu innych spoza domu wprowadzać i zakaz jest podawania innym uczniom hasła niż ślizgonom , hasło brzmi „Krwawy Baron” sypialnie dziewczyn są po prawej a chłopców po lewej miłych snów i do zobacznia na jutrzejszych lekcjach plany lekcji są już w dormitoriach .Szybko weszłam do dormitorium następnie do łazienki i szłam spać , wszyscy dawno już spali lecz ja przewracałam się z boku na bok nie mogąc usnąc zrezygnowana usiadłam na łożku ,po chwili wstałam z niego i wyszłam z pokoju boso również bez szlafroka tylko w krutkiej koszuli nocnej koloru czerni pod nią miałam tylko bordowe bokserki , cicho wymknęłam się z salonu Slizgonów na korytaż , bez konkretnego celu chodziłam po korytarzach , mimo początkowego złego nastawienia do tej szkoly byłam nią oczarowana była piękna w nocy miała swój urok , długo tak cieszyć się nie mogłam ponieważ usłyszałam za soba kroki lekko spanikowałam bo nie chciałam szlabanu już pierwszego niepełnego dnia w tym zamku.Pośpiesznie rozejżałam się gdzie by się tu skryć , kroki były coraz bliżej więc po prostu zaczęlam biec ile sił miałam w nogach , różdzki nie miałam a czarować bez niej umiałam ale głównie to raczej klątwy wtedy żucałam , otworzyłam pierwsze lepsze drzwi i tam się schowałam , owe miejsce okazało się być jakąś salą lekcyjną , a jeśli była otworzona to ktoś  wniej musiał przebywać , równie szybko jak się tam pojawiłam tak szybko z tamtąd wybiegłam oczywiście uważając aby nikt mnie nie zabaczył, gdy uznałam że jest już bezpiecznie to usiadłam sobie na wielkim oknie , tak było mi zimno ale ignorowałam to.Siedziałam tak może z godzine aż usnęłam patzrząc się w niebo przez okno.Nagle z błogiego snu ktoś mnie obudził przez potrząśnięcie mną , momentalnie otworzyłam oczy , nadal było ciemno a osobą która mnie wybudziła był nauczyciel eliksirów z dość nieprzyjemną miną.

-Szlaban przez tydzień o 18:00 w moim gabinecie,a teraz do dormitorium! –Powiedział sucho.

-Dlaczego? –zapytałam byłam zdziwiona  tak już od razu bez jakiego kolwiek wyjaśnienia ?

-Dlatego że jest ZAKAZ chodzienia po szkole w nocy oraz… –Tu spojrzał się na mój strój.-za nieodpowiednie ubranie się.

-Po pierwsze ja nie chodziłam po szkole tylko siedziałam i patrzyłam się przez okno i podziwiałam uroki nocy a strój ? po piżama a ja zakonnicą nie jestem aby się zakrywać od stóp po czubek nosa.-Powiedziałam nie za miłym tonem .

-DWA TYGODNIE za pyskowanie Nauczycielowi, odjąłbym punkty ale nie będę pogrążał Slytherinu,w tej chwili do Dormitorium…-Przerwałam mu.

-…Z przyjemnością poszłąbym już do pokoju ale zgubiłam się i nie wiem którędy tam trafić.-Powiedziałam patrząc się gdzieś za niego, Profesor Snape chwycił mnie za ramię i pociągnął , prowadził mnie tak dośc krótko bo zaledwie chwila i już byliśmy przy wejściu.

-Do pokoju też cie przyprowadzić czy znajdziesz już droge ?-Zapytał ironicznym niemiłym tonem .

-Nie trzeba poradzę sobie.-Odparłam i przechodząc obok niego szturchnęłam go ramieniem .

-Trzy tygodnie przed śniadaniem i wieczorem.-Myslałam że go rozszarpię miesiąc z tym dupkiem ? A wydawał się taki czarujący pfff.

C.D.N

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział Pierwszy



Rozdział Pierwszy
Jestem właśnie w pociągu jadącym do Hogwartu , jest to mój pierwszy rok w tej szkole, wcześniej uczyłam się w Beauxbatons , ale ciotka Madame Maxim , tak moją ciotką jest ta baba , a wracając do tematu , Maxim postanowiła mnie przenieść do Hogwartu w celach bezpieczeństwa , bo ONA uważa że robi się niebezpiecznie a JA TAM będę bezpieczna .Jasne sranie w banie pfff , już ja jej pokarze …
-kra kra kra-Za krakał mój towarzysz .
-Spokojnie Raiso niedługo będziemy na miejscu –uspokoiłam czarnego kruka. Jednym ruchem dłoni zmieniłam swoje wcześniejsze odzienie na czarną szatę . Nagle do mojego przedziału przez drzwi wychyliła się ruda głowa .
-Cześć nie widziałaś może szczura ? Parszywek znowu mi uciekł .-Zapytał rudzielec .
-Nie .-Odpowiedziałam krótko .
-Jesteś nowa ? wcześniej cię nie widziałem .-I bez mojego wyraźnego pozwolenia wszedł do przedziału i usiadł naprzeciw mnie.
-Owszem niestety , jak byś mógł mnie widzieć skoro jestem tu pierwszy raz ?-Prychłam , co jak co ale on chyba za bardzo mózgu nie używa .
-W takim razie jestem Ron. Ron Wesley .-Wesley ? coś mi to mówi .
-Zoey Rosselly .-On tylko wybaczył oczy jakby wygrał sto galeonów .
-Ja cię znam ! to ty jesteś tą modelką , projektantki mody La De Soline !- Na modzie widzę że się zna … lecz jej nie praktykuje jak widać … szata za krótka ledwo kostek sięga ….A ! już wiem to ta rodzina co się jak króliki rozmnażają  co i raz .
-Również cię znam  liczna rodzinka , zdrajcy krwi . –Odezwałam się z pogardą.
-To że moja rodzina nie jest czystej krwi , nie oznacza że, są zdrajcami krwi ! –Oburzył się .
-Słuchaj …-Zaczęłam , ale ktoś mi przerwał.
-Ron ! miałeś szybko wracać ! zaraz wusiadamy , a ty siedzisz ty z jakąś panną. –Osobom która ośmieliła się mi przerwać była jakąś dziewczyna z sianem na głowie .
-Przepraszam ale kim TY jesteś ? –Zapytałam wrednym tonem .
-Hermiona Jane Granger a ty to ?
-Hermiono to jest Zoey Rosselly ! Ta modelka …
-Ta modelka z gazety twoich braci którą im zabrałeś i chowasz przed matką ?-Tamten się zarumienił .
-T..takk… ale nie mów im że ją wziąłem , Zoey dasz mi swój autograf ?-Zapytał podsuwając mi pod nos jakieś czasopismo ze mną na okładce ,pstrykam palcem i pojawił się mój podpisik .Pociąg dojechał na miejsce a ja bez zbędnych słów wstałam zakręciłam ręką i bagaż znikł , Raiso wypuściłam by poleciał do Hogwartu .
-Idziecie czy będziecie stali jak kołki ?-Zapytałam znudzona .
-O boże !-Wykrzyknęła Hermiona .-Zapomniałam o Harrym !-I pobiegła jakby się paliło , Harry znowu znajome imię .
-No do , zobaczenia później –Powiedział szybko i wybiegł za tamtą dziewczyną .Znudzona ruszyłam  do nowej durnej szkoły.
                                                         *
Po tej całej wyprawie łodziami w czasie deszczu , miałam dosyć lecz dzięki paru trikom byłam sucha , w przeciwieństwie do całej reszty. Kolejnym punktem tej jakże ciekawi e zarąbistej imprezy był śpiew starej tiary przydziału .
Może nie jestem śliczna,
Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,

Lecz jam jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwarta szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie'
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku, do dzieła!
Na głowy mnie wkładajcie,
Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!
-Kiedy wyczytam nazwisko i imię , dana osoba nakłada tiarę i siada na stołku .Tamara Revels ! –Jakaś stara baba coś tam gadała za bardzo jej tam nie słuchałam , bardziej wolałam się porozglądać , przy stole dla nauczycieli dostrzegłam jakiegoś nauczyciela w czarnych włosach , ciemnych oczach , czarnych szatach , byłam zauroczona nim czułam od niego czarną magię , nagle spojrzał się w moim kierunku , ja pospiesznie odwróciłam głowę , czułam że się zarumieniłam a to u mnie rzadkość.
Brunetka , niepewnie podeszła do tiary i założyła ją , czapka coś wymruczała  .
-Gryffindor !
-Antony Bickay! –Rudy chłopak podszedł do tiary .
-Ravenclaw 
-Ross Loy!- Wysoki blondyn z okularami potknął się o skraj szaty , mimo śmiechu usiadł zarumieniony na stołku .
-Hufflepuff! –Wrzasnęła tiara.
-Malcorn Sonl!-Ledwo tiara dotknęła jego głowy a tiara wrzasnęła.
- Slytherin!
-Abigaile Moore!
-Gryffindor!
-Tom Roys!
-  Slytherin!
-Zoey Rosselly!  -Znudzona podeszłam do starej zniszczonej tiary ,usiadłam na stołku a tamte babsko położyło mi na głowie tą czapkę .
-Czystość krwi , ambicja na pewno ,odwaga godna gryfona ,inteligencja, szczera aż do bólu, więzy krwi , przodkowie to na pewno , łamanie zakazów to po rodzicach tak w takim razie Slytherin a może Gryffindor ?, Slytherin czy Gryffindor ? Slytherin ,Gryffindor…
-Zdecyduj się !-Sykłam .-Tiara westchnęła donośnie.
-…-Każdy patrzył się z ciekawością ,no taka jak się nie gapić skoro ta stara szmata przetrzymuje mnie najdłużej- Gryffi- Slytherin !!!-Tiara się poprawiła w ostatniej chwili. Szybko wstałam i usiadłam przy stole który wskazał mi Dyrektor .Czułam na sobie spojrzenie kogoś , odwróciłam się w stronę osoby która gapiła się na mnie odkąd weszłam do Sali .Gapił się na mnie jakiś tleniony blondyn ,ja bez żadnych ceregieli  pokazałam mu środkowy palec …
C.D.N
Pozdrawiam Czytających YuukieChan :*