Rozdział Czwarty
-ROSSELLY! Skoro trzymają cię żarty w takim razie
pozostaniesz po lekcjach i wymyjesz do czysta wszystkie kociołki BEZ
czarów.-Widziałam , że nauczyciel powstrzymywał się od uśmiechu albo i nawet
śmiechu z drapaniny Pottera, Draco leżał pod ławą chichrając się jak idiota,
jego śmiech był zaraźliwy więc i mnie się udzielił w pewnym momencie nie dałam rady.
-Hahehaha!!!-Wybuchnęłam śmiechem wiedziałam ,że już
powinnam sobie kopać grub lecz za nic nie mogłam przestać.
-Skoro śmieszy cię
zaistniała sytuacja to Slytherin traci 10 punktów a ty masz dodatkowy tydzień
szlabanu.
-Marzenie ściętej głowy.-Mrukłam bardziej do siebie niż do
nauczyciela.
-Kolejny tydzień dla
panny Rosselly , jeszcze słowo ? czy od razu cały rok ? A teraz pytanie za 10
punktów ile razem się uzbierało ?
-Miesiąc i tydzień.
-Brawo, Slytherin -10 punktów –ślizgoni jękli a ja popatrzyłam
się na wychowawcę lodowatym wzrokiem , wzięłam torbę z zamiarem wyjścia z
lochów ale gdy byłam w połowie drogi do drzwi …-ROSSELLY! Gdzie ?!
-Gdzie indziej byle z dala od Profesora.-Warkłam.
-Slytherin dzięki pannie Rosselly traci 15 punktów-rzekł
beznamiętnym tonem.-siadaj do ławki.
-I dobrze, wal się.-Specjalnie trzasłam drzwiami.
-Co się gapicie jak bezmózgi do roboty ! Potter ty ofiaro! Gryffindor
traci 30 punktów. –Po lochach rozniósł się krzyk wściekłego nauczyciela
eliksirów. Wnerwiona nie bacząc na przepisy kierowałam się w stronę zakazanego
lasu, bardzo mnie tam ciągnęło odkąd postawiłam nogę w Hogwarcie , szłam przed
siebie aż doszłam do jakiegoś jeziora, usiadłam na jego brzegu i gapiłam się w
gładką taflę wody. Po paru minutach usłyszałam dźwięk teleportacji szybko
poderwałam się na nogi w dłoni była już moja różdżka, schowałam się za drzewo i
obserwowałam bieg wydarzeń. Pojawiły się trzy osoby jakiś mężczyzna w długich
blond włosach bardzo podobny do Dracona, była też jakaś kobieta wyglądała trochę
jakby uciekła z Azkabanu i jeszcze jakiś facet był ale za bardzo go nie
widziałam bo stał Tylem do mnie. Coś czułam że nie byli nastawieni przyjaźnie,
coś mówili ale nie słyszałam co, za pomocą paru prostym zaklęciom słyszałam
wszystko wyraźnie.
-Czarny Pan wydał na polecenie złapać któregoś z
szlamowatych przyjaciół Pottera.-Rzekła kobieta, nawet miała trochę taki głos
jak dla obłąkanej.
-Draco, się tym Aktualnie zajmuje.-Odpowiedział blondyn, co
ma z tym wspólnego Draco ? muszę go potem zapytać.-Teraz próbuje zbliżyć się do
tej szlamy Granger, zaraz tu się zjawi.- Nagle się zaciekawiłam i obserwowałam
dalej bieg wydarzeń. Nagle ktoś zatkał mi dłonią usta i szybko ale cicho
odciągnął od tego miejsca nie myśląc wiele z całej siły ugryzłam dłoń znajdująca
się na moich ustach.
-Auu! Co ty TY robisz?! –Syknął mi do ucha, poznałam po
głosie, że był to Draco.- Nie powinno cię tu Wogule być.
-CO TY tu robisz ? Kim oni są?
-Wracaj do Hogwartu!
-Nie! Nie będziesz mi rządził !-Podniosłam głos.
-Ciszej.-Spojrzał się za mnie uważnie.-Cicho bądź.
-Sam bądź cicho.
-Słuchaj, jutro ci to wytłumaczę ale teraz wracaj do zamku.
-Dobrze.-Skrzyżowałam za sobą palce. Udałam ,ze kieruję się
do zamku ale gdy tylko odwrócił się to podbiegłam pod drzewo trochę za blisko
ale w sam raz. Coś gadali a ja chcąc jeszcze bliżej podejść, nie zauważyłam
gałązki i ta pękła. Oni usłyszeli .
-Avada Kedavra!!!-Koło mojego Polika przeleciał zielony
płomień. Krótko Wrzasłam. Lecz wystarczyło aby mnie znaleźli. Nim zdążyłam się
ulotnić to oberwałam Crucio, siedziałam na ziemi i łapałam oddech.
-Draco przyprowadź gościa.-Odezwała się „walnięta” kobieta.
-Mówiłem ci abyś wracała.- Szepnął mi do ucha. Złapał mnie
za nadgarstek i zaprowadził do nich.
-Kim wy k***a jesteście ?!- Wrzasłam, podobizna Dracona,
spojrzała na mnie uważnie i zbliżyła się. Miał wymalowane zdziwienie na twarzy.
-No to co Crucio czy Avadę wolisz słonko ? –Zapytała
wariatka. Wnerwiona do granic możliwości szybko się uwolniłam z uścisku i
podstawiłam pod nos czarownicy różdżkę i wycedziłam.
-A może ty byś nie chciała oberwać Crucio ?
-Zoline ?-Odezwał się stary Draco. –Nie Bella nic nie
rób.-Odezwał się gdy ta podnosiła swoją różdżkę. Szybko się odwróciłam do niego
i zmrużyłam oczy.
-Skąd znasz imię mojej matki ?-Zapytałam się .
-To jednak nie usunęła ciąży.
-Wybacz, że żyję.-Prychłam.
-Jak się nazywasz ?
-Zoey Rosse Rosselly a ty ? skąd znałeś moją matkę ?
-My… byliśmy kiedyś ze sobą… i …stało się . I miałaś nie
żyć, miała usunąć ciąże.
-Zdradziłeś matkę ?!
–Krzyknął Draco.
-Pod wpływem alkoholu na sylwestrze.
-Czarny Pan się ucieszy.-Zaśmiała się stuknięta baba.
-Kto ?...-Ciemność .
C.D.N
Hej!!!
OdpowiedzUsuńCoś widzę, że nikt nie komentuje. Blog piszesz bardzo fajnie, ale mam co do niego mieszane uczucia. Czy to będzie parring zoey snape? Nienawidzę takiego :D
Jednak po końcówce rozdziału fajnie się zapowiada i czekam na następny z niecierpliwością.
Idka
Niech moc będzie z tobą.
Witam cię :)
UsuńDziękuję cieszę się , że podoba się .
Hmmm to będzie pomieszane zdradzę kawałek fabuły, Zoey i trochę Snape'a oraz Riddla.
Pozdrawiam YuukieChan :*
Hahaha wzajemnie :)
Wydaje się fajnie:)
OdpowiedzUsuńTwoja bohaterka ma ciekawy charakter;D
A tak po za tym mam zastrzeżenia do interpunkcji... Strasznie źle się czyta...
Chociaż przyznam, że historia zapowiada się ciekawie:D
Miło, że się podoba ja akurat pisze w ten sposób specjalnie.
Usuń