sobota, 27 lipca 2013

Rozdział Czwarty



Rozdział Czwarty

-ROSSELLY! Skoro trzymają cię żarty w takim razie pozostaniesz po lekcjach i wymyjesz do czysta wszystkie kociołki BEZ czarów.-Widziałam , że nauczyciel powstrzymywał się od uśmiechu albo i nawet śmiechu z drapaniny Pottera, Draco leżał pod ławą chichrając się jak idiota, jego śmiech był zaraźliwy więc i mnie się udzielił w pewnym momencie nie dałam rady.

-Hahehaha!!!-Wybuchnęłam śmiechem wiedziałam ,że już powinnam sobie kopać grub lecz za nic nie mogłam przestać.

-Skoro  śmieszy cię zaistniała sytuacja to Slytherin traci 10 punktów a ty masz dodatkowy tydzień szlabanu.

-Marzenie ściętej głowy.-Mrukłam bardziej do siebie niż do nauczyciela.

-Kolejny tydzień  dla panny Rosselly , jeszcze słowo ? czy od razu cały rok ? A teraz pytanie za 10 punktów  ile razem się uzbierało ?

-Miesiąc i tydzień.

-Brawo, Slytherin -10 punktów –ślizgoni jękli a ja popatrzyłam się na wychowawcę lodowatym wzrokiem , wzięłam torbę z zamiarem wyjścia z lochów ale gdy byłam w połowie drogi do drzwi …-ROSSELLY! Gdzie ?!

-Gdzie indziej byle z dala od Profesora.-Warkłam.

-Slytherin dzięki pannie Rosselly traci 15 punktów-rzekł beznamiętnym tonem.-siadaj do ławki.

-I dobrze, wal się.-Specjalnie trzasłam drzwiami.

-Co się gapicie jak bezmózgi do roboty ! Potter ty ofiaro! Gryffindor traci 30 punktów. –Po lochach rozniósł się krzyk wściekłego nauczyciela eliksirów. Wnerwiona nie bacząc na przepisy kierowałam się w stronę zakazanego lasu, bardzo mnie tam ciągnęło odkąd postawiłam nogę w Hogwarcie , szłam przed siebie aż doszłam do jakiegoś jeziora, usiadłam na jego brzegu i gapiłam się w gładką taflę wody. Po paru minutach usłyszałam dźwięk teleportacji szybko poderwałam się na nogi w dłoni była już moja różdżka, schowałam się za drzewo i obserwowałam bieg wydarzeń. Pojawiły się trzy osoby jakiś mężczyzna w długich blond włosach bardzo podobny do Dracona, była też jakaś kobieta wyglądała trochę jakby uciekła z Azkabanu i jeszcze jakiś facet był ale za bardzo go nie widziałam bo stał Tylem do mnie. Coś czułam że nie byli nastawieni przyjaźnie, coś mówili ale nie słyszałam co, za pomocą paru prostym zaklęciom słyszałam wszystko wyraźnie.

-Czarny Pan wydał na polecenie złapać któregoś z szlamowatych przyjaciół Pottera.-Rzekła kobieta, nawet miała trochę taki głos jak dla obłąkanej.

-Draco, się tym Aktualnie zajmuje.-Odpowiedział blondyn, co ma z tym wspólnego Draco ? muszę go potem zapytać.-Teraz próbuje zbliżyć się do tej szlamy Granger, zaraz tu się zjawi.- Nagle się zaciekawiłam i obserwowałam dalej bieg wydarzeń. Nagle ktoś zatkał mi dłonią usta i szybko ale cicho odciągnął od tego miejsca nie myśląc wiele z całej siły ugryzłam dłoń znajdująca się na moich ustach.

-Auu! Co ty TY robisz?! –Syknął mi do ucha, poznałam po głosie, że był to Draco.- Nie powinno cię tu Wogule być.

-CO TY tu robisz ? Kim oni są?

-Wracaj do Hogwartu!

-Nie! Nie będziesz mi rządził !-Podniosłam głos.

-Ciszej.-Spojrzał się za mnie uważnie.-Cicho bądź.

-Sam bądź cicho.

-Słuchaj, jutro ci to wytłumaczę ale teraz wracaj do zamku.

-Dobrze.-Skrzyżowałam za sobą palce. Udałam ,ze kieruję się do zamku ale gdy tylko odwrócił się to podbiegłam pod drzewo trochę za blisko ale w sam raz. Coś gadali a ja chcąc jeszcze bliżej podejść, nie zauważyłam gałązki i ta pękła. Oni usłyszeli .

-Avada Kedavra!!!-Koło mojego Polika przeleciał zielony płomień. Krótko Wrzasłam. Lecz wystarczyło aby mnie znaleźli. Nim zdążyłam się ulotnić to oberwałam Crucio, siedziałam na ziemi i łapałam oddech.

-Draco przyprowadź gościa.-Odezwała się „walnięta” kobieta.

-Mówiłem ci abyś wracała.- Szepnął mi do ucha. Złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził do nich.

-Kim wy k***a jesteście ?!- Wrzasłam, podobizna Dracona, spojrzała na mnie uważnie i zbliżyła się. Miał wymalowane zdziwienie na twarzy.

-No to co Crucio czy Avadę wolisz słonko ? –Zapytała wariatka. Wnerwiona do granic możliwości szybko się uwolniłam z uścisku i podstawiłam pod nos czarownicy różdżkę i wycedziłam.

-A może ty byś nie chciała oberwać Crucio ?

-Zoline ?-Odezwał się stary Draco. –Nie Bella nic nie rób.-Odezwał się gdy ta podnosiła swoją różdżkę. Szybko się odwróciłam do niego i zmrużyłam oczy.

-Skąd znasz imię mojej matki ?-Zapytałam się .

-To jednak nie usunęła ciąży.

-Wybacz, że żyję.-Prychłam.

-Jak się nazywasz ?

-Zoey Rosse Rosselly a ty ? skąd znałeś moją matkę ?

-My… byliśmy kiedyś ze sobą… i …stało się . I miałaś nie żyć, miała usunąć ciąże.

-Zdradziłeś  matkę ?! –Krzyknął Draco.

-Pod wpływem alkoholu na sylwestrze.

-Czarny Pan się ucieszy.-Zaśmiała się stuknięta baba.

-Kto ?...-Ciemność .

C.D.N

4 komentarze:

  1. Hej!!!
    Coś widzę, że nikt nie komentuje. Blog piszesz bardzo fajnie, ale mam co do niego mieszane uczucia. Czy to będzie parring zoey snape? Nienawidzę takiego :D
    Jednak po końcówce rozdziału fajnie się zapowiada i czekam na następny z niecierpliwością.

    Idka
    Niech moc będzie z tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam cię :)
      Dziękuję cieszę się , że podoba się .
      Hmmm to będzie pomieszane zdradzę kawałek fabuły, Zoey i trochę Snape'a oraz Riddla.
      Pozdrawiam YuukieChan :*
      Hahaha wzajemnie :)

      Usuń
  2. Wydaje się fajnie:)
    Twoja bohaterka ma ciekawy charakter;D
    A tak po za tym mam zastrzeżenia do interpunkcji... Strasznie źle się czyta...
    Chociaż przyznam, że historia zapowiada się ciekawie:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że się podoba ja akurat pisze w ten sposób specjalnie.

      Usuń